0 22 9201 9111 kontakt@clat5.org
Zaznacz stronę

Współczesność stanowi dla artystów – zwłaszcza pisarzy ciężki kawałek chleba. Obecnie jeśli ktoś decyduje się na wydanie książki, to zazwyczaj jest to związane z potrzebami wewnętrznymi, bowiem na napisaniu i wydaniu książki zarobić się dziś nie da. W związku z takim stanem rzeczy prawodawcy wpadli na pomysł, który może zrewolucjonizować branżę pisarską. Mówiąc ściślej chodzi o wynagrodzenie dla pisarzy, których dzieła wypożyczane są z bibliotek państwowych.

Na czym ten proceder polega?

Owe przepisy określa tzw. duża nowelizacja prawa autorskiego z jesieni 2015r. Obejmuje ona autorów książek po polsku, autorów tłumaczeń na język polski oraz spadkobierców w charakterze prawnym. Aby otrzymać ewentualne wynagrodzenie warunkiem jest oficjalna procedura rejestracyjna. W opinii pomysłodawców zapłata stanowi formę rekompensaty, która podkreśla, iż książka nie została zakupiona, a wypożyczona. W tym przypadku nie zalicza się bibliotek uniwersyteckich oraz szkolnych. Rodzi się w tej sytuacji pytanie – kto stoi za sprawnym działaniem podmiotu MKiDN? Jest to organizacja Copyright Polska, która wykreowała specjalną platformę internetową ułatwiającą m.in. przygotowanie oświadczeń niezbędnych do wypłaty wynagrodzenia. Cel organizacji objaśnia w wywiadzie dla PAPu Karol Kościński z MKiDN:

„…Z platformy powinni skorzystać autorzy książek w języku polskim (a także tłumaczeń na język polski), w tym również podręczników, komiksów, książek dla dzieci, których książki mogą znajdować się w bibliotekach publicznych. Istotne jest, by wciąż podlegały ochronie prawa autorskiego…”
Co ciekawe prawo do wynagrodzenia nie obejmuje jedynie autorów treści. Zapłaty mogą się domagać także ilustratorzy, fotografowie, a także graficy. W kwestii spadkobierców zastosowanie ma prawo autorskie, które upoważnia spadkobiercę do poboru wynagrodzenia jeśli nie minęło 70 lat od śmierci autora.
Czy ta gra jest warta świeczki?
Autorzy, którzy po przeczytaniu tych kilu akapitów pomyśleli, że to żyła złota niestety są w błędzie. Dzieje się tak ze względu na odgórne ustalenie w ustawie wysokości maksymalnego i minimalnego wynagrodzenia w skali roku. To zostaje zliczone na podstawie liczny wypożyczeń danego dzieła. Tu warto po raz kolejny przytoczyć wypowiedź pana Karola Kościńskiego:

„…Najpopularniejsi autorzy na pewno dostaną pieniądze. Im więcej książek się napisało i zgłosiło, tym większa szansa na wynagrodzenie. Oczywiście o ile są one wypożyczane przez czytelników. Rocznie maksymalnie można otrzymać pięciokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, czyli ponad 20 tys. Zł…”

Jak zwykle w takich przypadkach powstaje pytanie – skąd fundusze na tak szeroko zakrojoną akcję? Tu na szczęście odpowiedź jest prosta. Pochodzą one z Funduszu Promocji Kultury, a więc z opłat od gier hazardowych. Warto dodać, że w przypadku wynagrodzeń mamy do czynienia z podziałem w skali 75%-25%. Jedna czwarta kwoty jest przeznaczona dla wydawców. Pozostaje mieć nadzieję, że nowe przepisy przyczynią się do wzrostu poziomu czytelnictwa, a ludzie chętniej będą odwiedzać publiczne biblioteki.